niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 1

Lily POV:
Wracałam do domu moknąc gdy  usłyszałam swój dzwonek. Wyjmując telefon z kieszeni mojej kurtki rzuciłam szybkie spojrzenie na wyświetlacz by upewnić się kto dzwoni  . Na ekranie widniał napis mama przesunęłam po nim palcem i przyłożyłam telefon do ucha .
-Tak? - spytałam
-Gdzie jesteś? –Usłyszałam po drugiej stronie słuchawki
-Całkiem nie daleko za jakieś  5mniut powinnam być w domu.-Oznajmiłam- A o co chodzi- Spytałam zastanawiając się co mogła chcieć.
-W sumie to nic ale chcemy z tobą porozmawiać za nim tata wyjdzie na rozmowę bo potem będzie za puźno- Odpowiedziała
-Okay nie martw się zaraz będę.- Zapewniłam ją odrywając telefon od ucha i kończąc połączenie.
Przyśpieszając nie co kroku cały czas zastanawiałam się o co może chodzić.  Z rozmyśleń ocknęłam się dopiero gdy znalazłam się pod blokiem. Wyciągnełam  rękę w stronę domofonu i wstukałam kod. Gdy usłyszałam dźwięk oznaczający odblokowanie drzwi przekręciłam gałką w prawo i lekko na nie naparłam pomagając sobie tym je otworzyć. Przekraczając próg zaczełam się wpinać po schodach jednocześnie wyjmując klucz z torby. Znajdując się przy drzwiach wetknęłam klucz w dziurkę i zaczełam go w niej przekręcać . Powtórzyłam ruch dwa razy po czym nacisnęłam na klamkę i za pomocą lekkiego pchnięcia otworzyłam drzwi. Wchodząc do domu poczułam zapach sosu pomidorowego.
-Jestem!- Krzyknełam zamykając drzwi i wkładając klucze z powrotem do torby.
Mama wyszła z kuchni ubrana w swój fartuszek który zwykle miała na sobie gdy gotowała ,a w prawej dłoni trzymała drewniana łyżkę na której był sos. Domyśliłam się że właśnie miała go próbować  gdy ja pojawiłam się w domu. Patrzyła się na mnie zamyślona gdy zdejmowałam  buty i kurtkę. Była tak zamyślona że nawet nie zorientowała się kiedy się wyprostowałam i przyciągnęłam łyżkę do ust.
-Lily!- Powiedziałam mama z wyrzutem podnosząc lekko głos.
-Trochę więcej przypraw- Doradziłam uśmiechając się.
Patrzyłam na mnie jeszcze przez chwilę poczym udała się do kuchni i skorzystała z mojej rady.
-Idź umyj ręce zaraz będzie gotowe-Powiedziała zatrzymując na mnie wzrok a następnie wróciła do mieszania sosu.
-Okay-Powiedziałam kierując się do pokoju by zostawić tam szkolną torbę poczym poszłam do łazienki i umyłam ręce. Osuszyłam je ręcznikiem i zabrałam się do związywania moich włosów  w kucyk . Opuszczając łazienkę zamknęłam drzwi i zgasiłam światło wędrując w stronę jadalni. Tata z mamą  czekali już na swoich miejscach.
-O czym chcieliście porozmawiać –Spytałam nawijając makaron na widelec i wkładając go do ust.
Mama miała zamiar już coś powiedzieć  ale zanim zdążyła to zrobić ja zaczełam mówić.
-Pamiętaj nie owijaj w bawełne wiesz że tego nie lubię wolę szybko i w prost- Uprzedziłam
-Okay-wzięła oddech –Wiesz że praca taty wiąże się czasem z wyjazdami…- nie zdążyła skończyć bo skierowałam wzrok na tatę i  zaczełam mówić
-Wyjeżdżasz?- Spytałam wciąż na niego patrząc.
-Nie Lily- Powiedziała mama przyciągając na siebie mój wzrok-My wyjeżdżamy- Powiedziała pokładając nacisk na słowo „my”
-To naprawdę kiepski żart.-Powiedziałam starając się nie stracić nad sobą panowania.
-Lily to nie żart kochanie-Powiedział tata delikatnie- Przenosimy się do Los Angeles.
W jednej chwili cały mój świat mi się zawalił powtarzał się historia z przed sześciu lat kiedy to tata oznajmił że przenosimy się do rodzinnego kraju.
-Kiedy?- Spytałam się próbując powstrzymać łzy które tak bardzo chciały wypłynąć.
-Za dwa dni. Chcieliśmy ci powiedzieć wcześniej ale nic nie było do końca pewne ale teraz już jest. Jak zjemy jadę podpisać papiery.- Powiedział tata cały czas delikatnym tonem wiedząc że takie sytuacje zawsze były dla mnie ciężkie.
-Dwa dni – Wyszeptałam- Tylko tyle mam na pożegnanie się ?!-Teraz już krzyczałam nie dałam rady powstrzymać łez. Pobiegłam do pokoju trzaskając drzwiami po czym rzuciłam się na łóżko.
Po jakiś 30min usłyszałam pukanie a następnie dźwięk otwierających się drzwi.
To była mama. Usiadła na łóżku a ja stałam i przytuliłam się do niej zaczeła mnie gładzić po plecach.
-Wiem że to dla ciebie ciężkie ale zobaczysz będzie dobrze. Znajdziesz przyjaciół ,a po za tym chcemy cię zapisać z tatą do szkoły gdzie będziesz mogła rozwijać się tanecznie.-Powiedziała delikatnym głosem.
Odsuwając się otarłam  łzy.
-Po prostu żałuję że nie powiedzieliście mi wcześniej bo mam tylko dwa dni na pożegnanie się z tymi sześcioma latami-Powiedziałam pociągając nosem-  Po za tym wiesz jaki mam paniczny lęk przed pierwszym dniem w szkole .a jak pomyślę sobie o amerykańskiej szkole to zaraz mam  wizję tych cherliderskich grup. Ugh… -To ciężkie poradzę sobie ale… We Włoszech  dziesięć lat tu sześć a teraz Los Angeles. Ile tam zostaniemy ? I co znów się dowiem że ma dwa dni na zostawienie wszystkiego? Może strasznie ciężko mi zaufać ludziom i długo się do nich przekonuję ale jak się już do kogoś przekonam to strasznie się przywiązuję-Znów wybuchając płaczem wtuliłam się w matczyne ramiona
-Shhhh -Uciszała mnie mama.
2 Dni później
Pakując już ostatnią walizkę do samochodu obróciłam się s stronę moich przyjaciół.
-Będę za wami tęsknić-Powiedziałam
-My też będziemy – Odpowiedzieli chórem
Przytuliłam całą szóstkę po czy obdarzyłam ich skromnym uśmiechem i poszłam do samochodu. Zapinając pas odwróciłam się w stronę okna i zaczełam im machać do póki tata nie skręcił i schowali się za rogiem. Pozwalając mojej głowie opaść na zagłówek wypuściłam powietrze i zamknęłam oczy.

Po godzinie byliśmy już na pokładzie samolotu lecącego do Los Angeles podłączając słuchawki do telefonu i  zaczełam przypominać sobie wszystkie chwile w Polsce nie oriętując się kiedy zapadłam w sen. 
_________________________________________________________________________________________________________________________________ Hej. To mój pierwszy blog. Póki co trochę to nudne ale poczekajcie do 2 rozdziału aż się to rozkręci. Właśnie zaczynam go pisać więc możliwe że pojawi się on jeszcze dziś ale nie obiecuję. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz